ACTA mająca ustalić międzynarodowe standardy w walce z naruszeniami własności intelektualnej. Umowa ACTA ma ustanowić szereg regulacji prawnych o globalnym zasięgu. Do porozumienia może przyłączyć się każde państwo zainteresowane współpracą w ramach powstających struktur. Tak brzmi to oficjalnie.
Na podstawie umowy ACTA powstanie nowa instytucja, która będzie zupełnie niezależna od istniejących obecnie międzynarodowych instytucji, zajmujących się dotychczas tymi zagadnieniami: Światowej Organizacji Handlu, Światowej Organizacji Własności Intelektualnej czy innych agend Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jestem ciekaw, czy którakolwiek z wymienionych instytucji wie, że rośnie im potężny konkurent.
Oficjalnie przedmiotem regulacji są kwestie obrotu podrabianymi dobrami, zasady handlu lekami generycznymi oraz problem rozpowszechniania dzieł prawnie chronionych poprzez Internet.
Konkluzja jest taka - powstaje następna organizacja, która to będzie kontrolować ogólnie pojętą aktywność zwaną "handlem". Ale to tylko wierzchołek góry lodowej.
Tak jak rozumiem to przystąpienie do ACTA jest dobrowolne. Tak jak zwykle polski rząd nie potrafi w sposób jednoznaczny zinterpretować zapisów tej umowy i zrozumieć co fakultatywne, a co obligatoryjne.
Normalnie zareagował Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, który oficjalnie wyraził się by nie podpisywać umowy, uznając ACTA za niebezpieczne dla praw i wolności określonych w Konstytucji RP. Wypowiedź ta odnosi się jedynie do spraw związanych z ochroną danych osobowych, ale poniekąd istotnych z punktu widzenia każdego z nas.
Powoli odkrywamy, że porozumienie ACTA daje nowe możliwości wymiany informacji między organami ścigania z różnych krajów i mimo braku formalnych obowiązków wobec władz publicznych, policja zostanie zobowiązana do działania na podstawie umowy ACTA. Ponadto niektóre z krajów, którym mogą być w ten sposób przekazane dane osobowe nie zapewniają wystarczającej ochrony tych danych.
Jakkolwiek mówiąc niebezpieczne narzędzie w rękach korporacji i obcych rządów dbających o swoje interesy. Mam wrażenie, że nikt z rządzących nie rozumienie powagi zagrożenia - nawet własnego.
Słuchając rewelacyjnej wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego argumentujących (raczej bezczelnie wmawiających), że zgłaszane obawy są bezpodstawne to czuję się dosyć dziwnie. Do tego dodają oni jeszcze, iż działania na rzecz podpisania ACTA są legalne i zgodne z ustalonym planem. Tak, ale do kogo należał ten plan? Wszystko jest jasne i idzie to w kierunku coraz większej kontroli przeciętnego mieszkańca tej planety (wyrażę się globalnie). Co do planu to należy on oczywiście do prywatnych korporacji dbających o dochody i wpływy.
Na dobicie słyszę jeszcze, że na spotkaniu 19 stycznia 2012 r. w kancelarii premiera przedstawiciele rządu poinformowali, iż uchwała w sprawie umowy ACTA została przyjęta, bez dyskusji z zainteresowanymi stronami, które już wcześniej wyrażały zaniepokojenie przebiegiem prac nad ACTA. Cóż zignorowano prawo do konsultacji, po co sobie głowę zaśmiecać jakimiś tam rozmowami. Tego samego dnia Minister Administracji i Cyfryzacji – Michał Boni zwrócił się z prośbą do premiera Tuska o dyskusję na temat podpisania porozumienia w związku z wątpliwościami, jakie zgłosiły organizacje społeczne. Zgodzę się z tym, że Boni chciał ratować sytuację, ale czy nie mógł wcześniej?
Dzisiaj w prasie można przeczytać, że Bogdan Zdrojewski (Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego) wolałby, żeby umowie ACTA przyjrzeli się teraz specjaliści od wymiany handlowej, praw autorskich i funkcjonowania Internetu. No tak przejęli się problemem.
Cokolwiek mówiąc, to muszę stwierdzić, że "Platforma Obywatelska" powinna zrezygnować z wyrazu "Obywatelska" w swojej nazwie. O obywatelu pamięta w czasie kampanii wyborczej. Tak więc pozostała "Platforma", która dba o swoje i korporacyjne interesy.
Reasumując to odczuwam, że jest to również wynik niemocy rządu, a także nieumiejętnego dogadania się w tak istotnych sprawach jak swobody obywatelskie.
Przeciwnicy ACTA protestują przeciwko zobowiązaniu dostawców Internetu i właścicieli serwisów do monitorowania zachowań internatów. Eksperci - podkreślają, że zmiana ta nie tylko zwiększy koszty działalności w sieci (dodatkowe koszty monitoringu), ale przede wszystkim naruszy wolność internatów.
Dodatkowo, postanowienia ACTA pozwoliłyby w określonych sytuacjach zmusić dostawców internetu i właścicieli serwisów do ujawniania danych posiadaczom praw własności, których prawa mogły zostać naruszone. Tak więc również instytucjom komercyjnym.
Inną kontrowersją dotyczącą Internetu jest możliwość usuwania bez wyroku sądu treści uznanych za pirackie. Ciekawe, kto będzie stał na straży i pilnował domniemanej legalności treści publikowanych w internecie. Sądzę i jestem pewien, że te działania związane z uregulowaniem tzw. piractwa w sieci mogą spełznąć na niczym. Mam również wrażenie, że najważniejsze są interesy korporacji niż twórców o których prawa rzekomo się walczy, nie wspominając o użytkownikach.
Prawda jest tak, że jesteśmy świadkami zderzenia dwóch cywilizacji tej powoli odchodzącej tzw. analogowej (czytaj: przemysłowej) zaciekle broniącej swych interesów i skostniałego systemu z ociekającą w nowe technologie i idee cywilizacją cyfrową (czytaj: informacyjną), która ją po prostu wypiera niczym era przemysłowa zrobiła to z agralną w XIX wieku. Mam również nadzieję, iż jest to zmierzch stosunków feudalnych, jakie panują w dzisiejszym społeczeństwie.
Jesteśmy obecnie świadkami rozwijania się nowych technologii, które umożliwiających nieograniczoną komunikację między sobą dzięki rozwojowi usług i odejściu od masowej produkcji. Jest to początkowa faza i napotyka opór obrońców starego systemu opartego na masowej produkcji przemysłowej. Trzeba śmiało powiedzieć, iż czas pożegnać standaryzację i uniformizację. Czas na lepsze czasy. ACTA pójdą ad acta i po hałasie.
A tak w ogóle to niezły matrix nam władze zgotowały.
@@@
Na zakończenie Billy Idol odśpiewa Shock To The System.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz