***
Jak dobrze wiemy po II wojnie światowej Polska była zniszczona i starano się ją odbudować, wykorzystując wszelkie możliwe sposoby. Był wtedy też inny "system", tzn. socjalizm czyli nieudany produkt importowy zza wschodniej granicy. Inżynieria społeczna była oczywiście marna ale budownictwo miało swój szczyt. Od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku w naszym kraju rozwijało się budownictwo mieszkaniowe, którego celem było zaspokojenie potrzeb rosnącej wtedy z roku na rok populacji. Powiem to z przekąsem ale zaliczaliśmy cywilizacyjny skok.
***
Może to brzmieć nieco naiwnie, ale inżynier Maurer był zachwycony widokiem rosnących z dnia na dzień biurowców i wieżowców. Żelbetonowe prefabrykaty robiły na nim wrażenie ponieważ wmontowane były tam drzwi i okna. Wszystko pięknie się układało w jedną całość. Ponadto podkreślił, że na budowie znajdowało się jedynie kilku robotników, którzy sprawnie wykonywali swoje obowiązki. Dźwigi podnosiły prefabrykaty a robotnicy robili swoje... My ten temat dobrze znamy i wiemy swoje ale inżynier z Ameryki niekoniecznie. Trzeba jednak przyznać, że obraz Polski opisywany przez Maurera jest lepszy niż karykaturalne filmy Barei z lat osiemdziesiątych poprzedniego stulecia. Jakkolwiek mówiąc, pewne rzeczy wyglądają lepiej z dalszej perspektywy. Nie deprecjonujmy Amerykanina, doceńmy go za to, iż dostrzegł coś pozytywnego w naszym kraju.
***
No tak, zachwyt Pana inżyniera wracającego zza żelaznej kurtyny i dzielącego się swoimi wrażeniami z czytelnikami jest nieco dziwny ale z drugiej strony dzisiaj spora część Polaków nadal mieszka w betonowej dżungli zasianej przez "komunę" w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku.
***
Cieszyć czy nie cieszyć się oto jest pytanie. Odpowiem krótko, ćwierć wieku mieszkam w tych betonowych klockach i żyję... A jak byłem dzieciakiem to z uwielbieniem i zachwytem, tak jak inżynier Maurer, obserwowałem powstające bloki w moim rodzinnym mieście. Pamiętam jak całą rodziną poszliśmy do niewykończonego jeszcze naszego mieszkania, w którym nie było okien i drzwi, ale duma wtedy mnie rozpierała, że będzie tam łazienka i kibelek, a także obiecany pokój. Może naiwne ale dla mnie prawdziwe.
A do posłuchania polecam Simple Minds w moim ulubionym utworze New Gold Dream (81/82/83/84) z 1982 roku. Do tego dorzucę jeszcze Martynę Jakubowicz wykonującą wspaniały i nieśmiertelny utwór W domach z betonu zagrany z Dżemem w 1989 roku na festiwalu w Jarocinie.
New Gold Dream...
W domach z betonu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz