wtorek, 31 grudnia 2013

Żegnaj 2013, witaj 2014

Może tak kolejowo... tak na pożegnanie i przywitanie...


...żegnaj 2013...


...witaj 2014... byle byś za szybko nie minął...

***

Zdjęcia były robione w odwrotnej kolejności. W przedstawionej powyżej konfiguracji mają jednak głębszy sens... tak mi się oczywiście wydaje.

***

Miało być po polsku (wg postanowienia)... w 2014 rok wchodzę z Kultem i utworem Prosto.


poniedziałek, 30 grudnia 2013

Józef Skrzek niedoceniony... i postanowienie noworoczne

Spośród tysięcy płyt jakie miałem okazję przesłuchać, mniej lub bardziej uważnie, zawsze przebijały się dźwięki nagrane przez Józefa Skrzeka oraz jego grupę SBB. Dźwięki zbyt ambitne i trudne, jak na codzienne słuchanie. Ale wieczór i dobre słuchawki to wszystko zmienia. Nie będę polemizował ze znawcami w temacie dokonań Skrzeka i SBB. Jednak, jak zwykle subiektywnie, muszę zaznaczyć, iż wszelkie grupy pałające się progresywnym graniem mają niezły przykład do naśladowania na wiele lat. Odsłuchując jakiekolwiek nagranie Józefa Skrzeka ma się wrażenie, że każdy instrument ma swoje miejsce i czas, podobnie wokal. Może po latach, ale szczerze przyznaję, że dokonania Pink Floyd i King Crimson odstają od geniuszu muzycznego Józefa Skrzeka. Naraziłem się fanom? To jednego uczy, nie bądź muzycznym ortodoksem. Z tym też wiąże się moje postanowienie noworoczne... więcej polskiej muzyki muszę słuchać... i oczywiście ją doceniać.
***
Tak więc realizujmy już te postanowienie... Koncert Żywiołów... dla wytrwałych ;)



wtorek, 17 grudnia 2013

Przedświąteczne polityczne rozważania...

Chwilę mnie nie było, a raczej parę miesięcy... co zrobić efekt pracoholizmu...
***
Jakie moje spostrzeżenia na dzień dzisiejszy? Ze smutkiem stwierdzam, że niestety armagedon nadszedł i to do tego wszystkiego w postaci Jarka Kaczyńskiego. Ów premier premierów, niewybrany, acz prawdziwy prezydent narodu nie zostawił nam ani jednego normalnego dnia, w którym można by coś uczcić bez jego udziału. Syndrom 10 kwietnia uderza niczym wirus i zakłóca kolejne ważne daty. 4 czerwca, 11 listopada i 13 grudnia zostały odarte z godności, tudzież normalności. Nowa symbolika zaśmieciła przestrzeń publiczną. Istny syf, kiła i mogiła. Mam nadzieję, że zbliżające się święta nie będą jednak pod znakiem gwiazdy Jarka i jego kaczej ferajny wspieranej przez kibolskie i moherowe kohorty...
***
A co w muzyce u mnie gra? Coraz częściej lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku. Duch Morrisona i Hendrixa nie daje spokoju. W wolnej chwili w odtwarzaczu lądują pyszne kawałki, jakże doskonałej klasyki. Cokolwiek by nie powiedzieć to klasykę pozostawmy klasyce i niech tak zostanie.
Tym razem podzielę się równie klasycznym, acz ciągle tworzącym muzykiem, jakim jest niejaki Gary Numan, ojciec chrzestny synth popu. Jego wokal jest niezwykle charakterystyczny i zapadający w pamięć. Co ciekawe  ma on wystąpić w Polsce w ramach trasy Splinter Tour, promującej najnowszą płytę Splinter (Songs From A Broken Mind). Jego (nieco) pokręcone dźwięki i niesamowity głos krąży za mną od pierwszych audycji Tomka Beksińskiego w radiowej Trójce od jakichś dwudziestu lat. Kawał czasu... Tak więc zapraszam do odsłuchania nowego dzieła mistrza... koncertowo.


wtorek, 10 września 2013

W poszukiwaniu Neptuna...


***

Bałtyk ma swoje uroki, szczególnie przy lekkiej fali. Neptuna nie spotkaliśmy, ale baterie zostały naładowane... nawet udało nam się troszkę bursztynu morzu wyrwać... takie mamy wrażenie.

***

Wracając do moich ulubionych klimatów, niekoniecznie wakacyjnych, to z głośników wydobywają się dźwięki piosenki The Weight grupy Editors... czuć nutę lat '80 i '90, delikatny cień Joy Division, New Order i U2 w tle, czyż nie jest to przyjemne. Płyta The Weight Of Your Love jest czwartym albumem Brytyjczyków, który robi na mnie wrażenie z uwagi na różnorodność tekstową i muzyczną. Cokolwiek by nie powiedzieć to mocno mnie uderza wspomniany gotycki i nieco mroczny The Weight, potwierdzenie tego, za co Editors lubię...


niedziela, 1 września 2013

Hej, dogonię lato!

I w kwiatach i w ptakach
Zatrzymam część lata 
Na rok, na miesiąc, na dzień 
I w ramki oprawię, do wody ją wstawię 
Zatrzymam letnią zieleń! 
I w ramki oprawię, do wody ją wstawię
Zatrzymam letnią zieleń!
Hej, dogonię lato!

...tak brzmi ostatnia zwrotka piosenki Hej, dogonię lato! grupy 2+1. Choć nie byłem wielkim fanem tego zespołu, to jednak muszę przyznać, że teksty ich piosenek w pewien sposób odzwierciedlają stan mojego ducha.

^^^

Lato niestety mija. Czas leci, a człowiek się ociąga. Tyle się dzieje, że trudno o aktualny i sensowny komentarz do otaczającej mnie rzeczywistości. W pewnym sensie, wiele historii się powtarza i nie ma co do nich wracać... chyba, że faktycznie coś mnie zirytuje. Jak zwykle jest ten sam wzór zachowania i te same gęby w polityce. Irytujące przyznacie. Rewolucji (chyba) nie będzie...

^^^

Na szczęście okres wakacji był owocny pod względem muzycznym i z tego powodu chcę się podzielić swoimi wrażeniami... Odsłona pierwsza... zespół który mnie nie zawiódł to oczywiście Depeche Mode z nowego albumu Delta Machine w utworze Welcome to My World...


Odsłona droga... White Lies to takie moje małe odkrycie sprzed kilku lat, cokolwiek by nie powiedzieć to chłopaki słuchali klasyki lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, m. in. Joy Division i nie tylko. Utwór Getting Even z nowego longplaya BIG TV...


No i trzecia odsłona. Nieśmiertelny Black Sabbath... jeszcze nie legenda. Pomimo zaawansowego wieku członków tego zespołu to można odnieść wrażenie, że chłopaki teleportowali się lat siedemdziesiątych za pomocą jakiegoś startrekowego urządzenia do dzisiejszych czasów. Muzyka z przesłaniem, Ozzy Osbourne wręcz krzyczy, że heavy metal nie umarł. Faktycznie nie umarł, a ma się do tego bardzo dobrze... Zapraszam na ucztę... oczywiście klasycznie podaną w utworze End of the Beginning.

^^^

Kolejnym razem więcej porcji muzyki...


poniedziałek, 10 czerwca 2013

Music non stop... Holy Toy

Jakiś czas temu (może z pół roku temu) odkopałem kilka kaset magnetofonowych z utworami polsko-norweskiej eksperymentalnej kapeli rockowej Holy Toy, niestety magnetofon odmówił posłuszeństwa i nie uciągnął taśmy. Na szczęście jest YouTube i kilka innych internetowych rozwiązań. Dzięki temu dotarłem do płyt Warszawa z 1982 roku oraz Panzer and Rabbits z 1984 roku, które to od czasu do czasu wrzucam do odtwarzacza. Muzyka do łatwych nie należy, ale dla mnie miłośnika brzmień lat osiemdziesiątych jest to miód na uszy. Pierwszy raz Holy Toy i głos Andrzeja Dziubka usłyszałem gdzieś na początku lat dziewięćdziesiątych w jednej z nocnych audycji radiowej trójki. Nagrań tej kapeli szukałem kilka dobrych lat, aż trafiłem w liceum na kogoś kto miał dosyć mocno zużytą kasetę Stilon... Szum kasety, nomen omen niskoszumowej, był przesadny ale zawartość tak kultowa i porywająca, że te niedogodności nie były wręcz słyszalne. Liczył się klimat i wysiłek poświęcony na poszukiwanie nagrań.


Jakkolwiek mówiąc to rzucę trochę historii. Jak wspomniałem kapela Holy Toy została założona w Norwegii w 1982 roku przez Andrzeja Dziubka, emigranta z Podhala. Ta awangardowo-eksperymentalna grupa przez niespełna siedem lat swojego istnienia, zarejestrowała kilka znaczących dla muzyki nowofalowej albumów, jak Warszawa, Panzer and Rabbits, Pact of Fact. W 1990 roku grupa zawiesiła działalność, a Andrzej Dziubek skoncentrował się na innym projekcie muzycznym, równie intrygującym, znanym pod nazwą De Press... ale o tym innym razem.

Dziubek wraz ze swym partnerem, z awangardowej formacji When, Larsem Petersenem, namieszali na scenie rockowej i otworzyli wiele nowych muzycznych przestrzeni dla muzyki improwizowanej, industrialu, jak i elektronicznej awangardy. Pierwszy album zatytułowany Warszawa jest uważany w Norwegii, a mniej niestety w Polsce, za kultowy. Dodam, iż nagrany został jako bunt przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce. Dziubek i Petersen zdobyli w latach osiemdziesiątych niesamowity rozgłos w Europie. W Polsce niestety było dosyć słabe zainteresowanie, a szkoda... Co ciekawe Holy Toy występował na jednej scenie obok Nicka Cave'a oraz dość mrocznego i specyficznego - również kultowego The Swans. Niedawno bo w 2011 roku Holy Toy został reaktywowany, a w tym roku wyszła nowa płyta Psychic Overdrive.
Cokolwiek by nie powiedzieć Holy Toy ciągle intryguje, zarówno warstwą muzyczną, jak i tekstową. Polecam utwór Marmur z płyty Warszawa...



środa, 5 czerwca 2013

Chcesz być szczęśliwy to ogłup się sam

Ad kilku tygodni jesteśmy świadkami niezwykle obrzydliwej i żenującej walki o zasługi... historyczne. Czy jest to potrzebne? Tradycją narodową jest niedocenianie innych. Nie ma co się oszukiwać jesteśmy doskonali w opluwaniu i obrzydzaniu życia zarówno sobie, jak i innym. Po co ma ktoś mieć lepiej ode mnie. Zdanie, które padło z ust Lecha Wałęsy, że Krzywonos nie ma mózgu, a Borusewicz ma mnie przeprosić, obrazuje jak nasze elity politycznie zżerają się nawzajem, niczym bezmyślne wampiry i zombie. Polityczna żółć i jucha wypłynęła na wierzch. Teraz mamy okazję posmakować tego co nam nawarzono.
^^^

^^^
W tym przypadku, nieważne - kto ma rację, kto kłamie, kto milczy, kto stoi po stronie prawdy. Dyskusja jest na tak niskim poziomie, że jest to po prostu przykre, iż doszło do takiego skundlenia się. Zawsze wydawało mi się, że tamta prawdziwa Solidarność to była przede wszystkim praca zespołowa. Zarówno sam strajk jak i wszystkie późniejsze wydarzenia były efektem tego, że wszyscy działali razem i mieli jasno określony cel, a w starciu ze zjednoczonym społeczeństwem komuna nie miała szans. Niestety po 33 latach szuka się na silę równych i równiejszych. Dla mnie to nienormalna pomyłka.
^^^
Cholernie mi się to nie podoba, ale cokolwiek by nie powiedzieć to należy oddać zasługi Lechowi Wałęsie za tamten czas. Bez cienia wątpliwości jest on symbolem tamtych czasów. Jak zwykle zaczynam mieć obawy znane z czasów jego prezydentury i zadaję sobie pytanie co on znowu chlapnie... Patrząc na to wszystko co Wałęsa robi, odczuwam, że jest on ciągle rozgoryczony faktem, iż nie stanowi on w dzisiejszych czasach centrum polityki. Dzięki temu zszedł na tak niski poziom debaty.
^^^
Wymownie i na temat utwór pt. 100 000 000 pochodzący z albumu Kazika Spalaj się! z 1992 roku...



Na temat tego utworu wypowiedział się sam Lech Wałęsa, jako Prezydent...
Śpiewa piosenkarz, że: 'Wałęsa oddaj sto milionów' - ja chciałem dać! chcę! Tylko, że oni mi nie pozwalają, a ja nie mogę, bo ja nie mam mocy wykonawczej. Ale to niech ten piosenkarz, który uważa, że on jest inteligentniejszy, to niech pomyśli, że to nie ja. Tylko niech on ostatnią zwrotkę zaśpiewa: 'Pomóżmy Wałęsie zrealizować to', 'Pomóżmy Wałęsie lepiej to zrobić, mądrzej'.Ja nie mówię..to jest wprost niezbyt mądre, ale w samym założeniu mądre.

wtorek, 4 czerwca 2013

4 czerwca

Dzięki Solidarności 4 czerwca 1989 roku pożegnaliśmy się z komuną... czy też zaczęliśmy się z nią rozstawać. Powoli, acz sukcesywnie. Ja od tamtego czasu, na każdą zmianę pogody, czuję rwanie w obojczyku, który został pogruchotany w starciu z pijanym motocyklistą, który stracił kontrolę na swoim stalowym rumakiem... ot taka pamiątka przypominająca tamten czas.
Wtedy jako trzynastolatek byłem zafascynowany tym co działo się za zachodzie Europy, jak i w Ameryce, czyli technologia i przewaga w każdej możliwej dziedzinie życia na blokiem wschodnim. Miałem głęboką nadzieję, że to co tam się działo za zachodnią granicą przyjdzie od razu tu do Polski i rozświetli otaczającą mnie szarość... jakkolwiek mówiąc od dwudziestuczterech lat jestem świadkiem mozolnego rozwoju, zarówno cywilizacyjnego, jak i mentalnego. Ewoluujemy i dojrzewamy. Reasumując, nie należy tego traktować jako czasu straconego... sporo nauki jeszcze pozostało.


***
Jak zwykle na przekór musi być muzyczny akcent... ostatnia płyta Kultu rozwaliła mnie tekstowo, a moje dzieciaki co ciekawe w warstwie melodycznej. Cieszę, że Kazik Staszewski nadal z zacięciem obserwuje polską scenę polityczną i zdrowo sprzedaje politycznemu establishmentowi cięgi. Utwór Układ Zamknięty z płyty Prosto oddaje klimat ostatnich lat...


wtorek, 30 kwietnia 2013

Bydgoszcz... post-apokaliptycznie. Szkoła widmo.

Zapuszczając się w pewne rejony Bydgoszczy mamy szansę zobaczyć jak pewne części miasta zamierają. Przy tym można poczuć klimat post-apokaliptycznych filmów... takich jak Mad Max. Tym razem trafiłem na budynki Zespołu Szkół Zawodowych Zachem, które są na terenie Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego. Przeznaczenie tych budynków...  z tego co wiem (oficjalnie) nieznane, ale przynajmniej mamy szansę otrzeć się o historię i zobaczyć szkołę widmo.












***


Akcent muzyczny... jak najbardziej post-apokaliptyczny, czyli Nothing Else Matters wykonany przez grupę Apocalyptica...


Music Non Stop... Jacek Lachowicz

Muszę przyznać, że nasz rodzimy rynek muzyczny ma wiele nieodkrytych (przeze mnie) perełek, które na szczęście od czasu do czasu dają się zauważyć i nawet spodobać, a także zapaść w pamięci tak jak album Jacka Lachowicza zatytułowany "Pigs, Joys And Organs", wydany w październiku 2009 roku. Żałuję, że ten longplay nie wpadł w moje ręce wcześniej... Cztery lata poślizgu to lekka przesada. Nie ma co ważne jest, że ta muzyka wciąga i bawi... Jacek Lachowicz był mi znany wcześniej, bowiem już za czasów studenckich do moich uczy dotarły dźwięki grupy Ścianka. Poza tym był współtwórcą sukcesu grupy założonej przez Artura Rojka, znanej pod nazwą Lenny Valentino i jej kultowego albumu "Uwaga! Jedzie tramwaj" nagrodzonego Fryderykiem za najlepszą płytę alternatywną w 2001 roku. Dodam, że kolaborował z Tymonem Tymańskim przy ścieżce dźwiękowej do filmu "Wesele" Wojtka Smarzowskiego. Cokolwiek by nie powiedzieć ciekawy i pełen werwy człowiek.



Wracając do albumu to powiem, że jest chyba za on krótki, ponieważ nie trwa nawet czterdzieści minut. Ale z drugiej strony jest to zaleta, bowiem jego zawartość w pełni rekompensuje ten krótki czas. Tak więc szeroko pojętą alternatywa panuje na tym albumie, nie wspominając o elektronicznych bitach i nawet porywających gitarach, przy tym wszystkim są jeszcze ocierające się o muzykę pop piosenki i lekko ambientowe klimaty. Dla mnie doskonały album, jednym słowem jeden wielki alternatywny kombinat. Lachowicz bez wątpienia zrealizował swoje muzyczne inspiracje, które przebijają się w jego twórczości od wielu lat. Czuć brytyjskiego rocka zabarwionego avant-popową stylistyką, do tego hałaśliwa elektronika. Zaznaczę, że jest to płyta dosyć trudna do sklasyfikowania, ale z pewnością bawi i w pewnym sensie inspiruje, co zmusza do częstego powracania do tej muzyki...

***

Na początek polecam utwór Pax...


piątek, 26 kwietnia 2013

20.04.2013

Tydzień temu znalazłem się w Przyjezierzu, które powoli szykuje się do krótkiego lecz intensywnego sezonu...















***

Ostatnio obejrzałem (po raz kolejny) wszystkie części Batmana, oczywiście tego nowego z Christianem Balem, no i muszę przyznać, że na taką trylogię czekałem z dwadzieścia parę lat... jako nastolatek zawsze mówiłem, iż Batman jest lepszy od Supermena... wspomnienia swoją drogą a muzyka pozostaje nieśmiertelna, w szczególności w wykonaniu Hansa Zimmera, w jednym z moich ulubionych fragmentów trylogii o Batmanie...




niedziela, 14 kwietnia 2013

Czy my jesteśmy tolerancyjni?

Tolerancja poszła się bujać, tak jak zwykle w naszym kraju bywa. Pewne grupy społeczne pogubiły się i z dumą twierdzą, że są prawdziwymi Polakami. A tak właściwie mówiąc, powinni powiedzieć - Jesteśmy faszystami... Pytanie dlaczego? Odpowiem mało oryginalnie, ale dobitnie - Jesteśmy bezmyślnym narodem. Jako jednostki to jesteśmy nieźli, ale za to w kupie gorzej u nas z identyfikacją i tożsamością narodową.
Historia jest taka... 20 kwietnia w dzień urodzin Adolfa Hitlera, członkowie Narodowego Odrodzenia Polski organizują likwidację cygańskiego koczowiska we Wrocławiu. Tak, to nie jest 1939 rok, ale 2013 rok, niby nowoczesny i pełen futuryzmu... ale w pewnym sensie pełen fanatyzmu. Sprawa jest dosyć poważna, bowiem dotyczy ona nielegalnego osiedla, które od 15 lat zamieszkują Romowie. Sprawy socjalne w naszym kraju są tematem tabu. Nie ma co się oszukiwać, po prostu nie dorośliśmy, nie potrafimy przeprowadzić debaty na temat potrzeb mieszkańców tego kraju, zarówno takich jakie ma przeciętny Kowalski, jak i Rom koczujący niekoniecznie legalnie na przedmieściach Wrocławia...

źródło: wyborcza.pl

Wrocław, który został ogłoszony jako Europejska Stolica Kultury w 2016 roku, czyli za niespełna trzy lata, ma za zadanie zaprezentować życie kulturalne miasta, całego regionu i państwa. Z tego co ja teraz obserwuję to widzę, że Wrocław nie jest miastem wielokulturowym. Dlaczego? Jaskrawym przykładem są skrajne faszystowskie zagrywki ogłaszane na facebooku oraz twitterze w sprawie likwidacji cygańskiego koczowiska. To jest zły znak. Skrajne opinie, które wygłaszają prawicowe organizacje nie mają nic wspólnego z tożsamością narodową i polskością w jakiejkolwiek, wyobrażanej formie. Wartości na jakich proponują organizacje narodowe budować tożsamość przeciętnego Kowalskiego - Polaka są nietrafione... i bez sensu. Niestety ogólnopolskie media nie potrafią tego tematu podjąć, ponieważ Romowie nie mają swojego lobby, nikt ich nie wspiera i nie reprezentuje we władzach. Inne grupy społeczne nie mają z tym problemu... Kaczyński, Biedroń, Grodzka, Palikot, Macierewicz, kiwający się Kwaśniewski i inni stali się normą i reprezentują tych, którzy im bezgranicznie ufają...
Co do pytania - czy jesteśmy tolerancyjni? To odpowiem, że - nie jesteśmy... a szkoda.

źródło: wyborcza.pl

^^^

Tym razem w temacie Depeche Mode i dosyć sugestywny utwór Wrong...


Przebłysk wczorajszego dnia...

W centralnej części Bydgoszczy można odnaleźć kilka perełek... niekoniecznie architektonicznych. To miejsca w których czas stanął...






^^^

Do klasyki polskiej muzyki lat osiemdziesiątych warto powracać, choćby dla utworu Twoja Lorelei Kapitana Nemo.



wtorek, 9 kwietnia 2013

Music non stop... P.O.D.


Ostatnim czasem co wsiądę do samochodu i jak włączę radio to jestem miło zaskakiwany... bowiem, z głośników wydobywają się dźwięki pewnej amerykańskiej kapeli, która się zwie P.O.D., proszę mylić ze skrótem od Pracowniczych Ogródków Działkowych... Cokolwiek by nie powiedzieć to przy utworze Youth of the Nation (z 2009) to człowiek czuje się lepiej... młodziej? Pewnie, że tak.  



P.O.D. to mocna muzyka, krytycy zaliczyli ten zespół do nu-metalu. Powiem tak, no jakoś tam się ociera o ten styl, choć niekoniecznie. Ale za to możemy zetknąć połączenie ciężkich brzmień z reggae, hip-hopem, hardcore, punk i latynoskiej muzyki. Taka mieszanka, jest wręcz wybuchowa. Sami wykonawcy starają się nie szufladkować swojej twórczości. Każdy longplay to eksperyment, pewne ogniwo w ich muzycznej ewolucji. Zespół powstał ponad dwadzieścia lat temu, w San Diego w stanie Kalifornia, z inicjatywy gitarzysty Marcosa Curiela i perkusisty Noaha Wuv Bernardo. Później dołączyli do nich wokalista i frontman grupy Sonny Sandoval i basista Traa Daniels. Pełna nazwa zespołu brzmi Payable on Death - w polskim wolnym tłumaczeniu oznacza opłacone śmiercią. Faktycznie jest to termin bankowy wiążący się z wypłacaniem pieniędzy po śmierci spadkobiercy, jednak członkowie grupy przyjęli inne znaczenie tego skrótu, mianowicie: dostajesz wypłatę po śmierci - idziesz do nieba. Symbolem pojawiającym się na ich płytach, plakatach, a nawet na ciele w postaci tatuażu jest znak Trójcy Świętej. Chłopaki nie ukrywają swojej wielkiej wiary, i przez to są też postrzegani jako zespół reprezentujący nurt chrześcijańskiego rocka...


Niezależność w imię histerii...

Starałem się skupić na wczorajszym sporze skłóconej elity dziennikarskiej, jeśli tak jeszcze można ich nazwać, na temat dwóch filmów dotyczących katastrofy smoleńskiej. Doszedłem do wniosku, że ten spór bardziej dotyczy semantyki, niż faktów. Nic konkretnego nie powiedziano. Pozostało wrażenie, że film Anity Gargas jest zlepkiem obrazów, które nie korespondują ze słowami wypowiadających się tam osób. Film propagandowy przypominający Polską Kronikę Filmową z poprzedniej epoki, co innego człowiek widział, a co innego słyszał. Słowo niezależność, stało się pustym sloganem w ustach osób wierzących w rzekomy zamach na prezydenckiego tupolewa. Można jedynie zadać sobie proste pytanie, czy jeszcze istnieje jeszcze coś takiego jak zdrowy rozsądek? Chyba, nie... Choć jedno jest pewne, dokumenty zrobione dla National Geographic oraz dla TVP (tak mi się wydaje, że i dla TV TRWAM) przez Anitę Gargas zostały wyprodukowany przez niezależne media... jednak bezczelnie zapytam się - tylko od czego niezależne???



Dobre pytanie zadał profesor Krzemiński - komu służy ciągłe podgrzewanie polskiego kotła? Nie da się ukryć, że PiS-owi, bo to dla tej partii katastrofa smoleńska jest paliwem, na którym chce powrócić do władzy. Niepokorni dziennikarze czyli Karnowski, Lisicki, Sakiewicz, a i oczywiście Wildstein z tego żyją, ponieważ spisek się świetnie sprzedaje w publikacjach. Nakłady gazet, tygodników sięgają wręcz 100.000 nakładów, niczym Trybuna Ludu. Chora atmosfera służy również Platformie Obywatelskiej, która z uporem maniaka straszy Prezesem Kaczyńskim i jego partią. Reszta się nie liczy, liczą się igrzyska...

środa, 3 kwietnia 2013

O spełnianiu marzeń...

Trzeba sobie zdać sprawę, że droga do stabilizacji to droga donikąd, ona w gruncie rzeczy jest pusta – mówi Jacek Walkiewicz... aby dowiedzieć się co autor miał na myśli to zapraszam na dwudziestominutowy wykład, który krąży na YouTube... i ma ponad 420.000 wyświetleń...





###

Jakkolwiek mówiąc Jacek Walkiewicz nie wstydzi się mówić o prostych rzeczach, które czasami przerastają zwykłego zjadacza chleba...

wtorek, 2 kwietnia 2013

Myśli i obrazy

Staram się być na bieżąco z tak zwanym nurtem głównym, który nazywam głównem (taki mój neologizm) oraz innymi mniej lub bardziej ważnymi wydarzeniami pobocznymi. Te poboczne są ciekawsze... I tak oto ostatnim czasem hurtowo kupiłem kilka tygodników, by zbadać co tak właściwie dzieje się w tychże nurtach. Czytając ostatnie wydanie Przekroju moją uwagę przykuł pewien projekt książki – eseju wizualnego, zatytułowanego Bauman/Bałka. Redakcja Przekroju udostępniła na swoich łamach fragmenty publikacji, rozmowy dwóch ikonicznych postaci polskiej kultury i sztuki – artysty Mirosława Bałki (rocznik 1958) i socjologa Zygmunta Baumana (rocznik 1925). Jest to rozmowa, a może bardziej wymiana myśli i obrazów wokół motywów, z którymi jej bohaterowie pracują na co dzień. Każdy z nich oczywiście w swojej własnej dziedzinie i wybranymi przez siebie narzędziami. Dla mnie osobiście wręcz kosmiczny klimat. To nie pierwsze spotkanie Baumana i Bałki. Poprzednie projekty How It Is Londyn (2009) czy Fragment Warszawa/Berlin (2011) zaznaczyły rys współpracy pomiędzy nimi. Natomiast kolejne spotkanie nabrało niezwykle szczególnej formy.



Rozmowa ta wyrasta z odmiennych doświadczeń historycznych i szczególnej wrażliwości na dotknięcie rzeczywistości, z obcowania z materialnością świata, przechowywanymi przez nią śladami i resztkach tego, co byłe. Szczególnego sensu nabiera tutaj trudny proces dochodzenia do rozpoznania sensu własnej historyczności, myślenia i tworzenia wobec niej. Książka zaprasza czytelnika-odbiorcę do wkroczenia w bogaty świat obrazów i problemów związanych z tym, co dotyczy nas wszystkich, choć w różnym stopniu i na różny sposób; angażuje nie tylko w proces lektury, ale i wspólnego poznawania.



Niestety w sprzedaży ma być tylko 300 egzemplarzy tej książki. To w pewnym sensie smuci z uwagi na tak niski nakład, ale i motywuje do zdobycia tak unikalnego dzieła, które napędza do twórczego myślenia, jak i refleksji nad tym co otacza człowieka na co dzień. Słowa, przedmioty, gesty zabierają głębszego znaczenia i stają się ciekawsze.
Słowa Zygmunta Baumana w pewnym sensie urzekają...  To, co mnie zaprawdę interesuje, to odpadki, które znajdę w tych sieciach, nie żadne piękne ryby czy skarby ale śmieci. Nad nimi potem ślęczę. Nad małymi, marnymi rzeczami.   



Puentując zacytuję jeszcze słowa Baumana odnoszącego się do jednego z dzieł Bałki, który stary kosz na śmieci w pewnym sensie ożywił, zamieniając go w lampę. To, co można zmanipulować znaczeniami słów i (...) rzeczy, to stosunkowo nowy wynalazek. Kiedyś kosz na śmieci był koszem na śmieci. Kropka. Odkąd pojawił się Marcel Duchamp, nie jesteśmy już tych stałych tożsamości rzeczy wcale tak pewni. Rzecz, która wydaję się być ograniczona z natury swoją funkcjonalnością staje się czymś nowym. Jesteśmy świadkami spotkania wpół drogi ludzi z różnych pokoleń, o odmiennym spojrzeniu, ale zadziwiająco podobnie rozumiejących wpływ historii i doświadczeń życia jednego człowieka, na postrzeganie innych, ich uczuć, reakcji, ograniczeń i możliwości... Dzięki takiej wrażliwości świat staje ciekawszy, mniej skonsumowany, bardziej wartościowy...

###

Chwała redakcji Teraz Rocka za kwietniową wkładkę o grupie Talk Talk. Doskonała podróż w lata osiemdziesiąte. Dzięki temu bliżej odtwarzacza leży kilka płyt zapowiadających wiosnę... jakkolwiek mówiąc należy wspomnieć utwór It's My Life z 1984 roku.



poniedziałek, 25 marca 2013

Mała apokalipsa... nadciąga

Po wielu ciężkich bataliach, jakie w życiu człowiek przeszedł i nawet przeżył, może być wręcz zabity poprzez włączenie telewizora... Przerażająco zabawnie. Ale rzeczywistość jest taka... gwiazda trudnego do zdefiniowania stylu muzycznego niejaki Justin (chyba) Biber... pomylił Polskę z Rosją. Zdarza się, bowiem fani jednak wybaczyli jemu, podobnie tak ja 20 procent głosujących na PiS Polaków, przebaczających potknięcia językowe i mentalne Jarosława Kaczyńskiego.

źródło: swiatobrazu.pl

Polska reprezentacja, oczywiście ta od piłki nożnej, a nie od skoków narciarskich, nie ma pojęcia jak kopie się piłkę i strzela do bramki. W najbliższym meczu z San Marino powinni grać kulomioci i zapaśnicy... może wygramy i zmażemy hańbę... Kopać każdy może, jeden lepiej drugi gorzej... Solidarność zamierza strajkować i obalić rząd, jakby zapomnieli ci zacni działacze, iż jest coś takiego jak wybory... chyba, że Donald Tusk przypominana swoją facjatą generała Jaruzelskiego, a to wszystko dookoła jest peerelem... znaczy się matrixem. Piotr Duda niczym Neo wyzwoli nas z matni.
Na domiar tego w Bydgoszczy na rynku jest niemiecka karuzela i takie tam inne urządzenia, które co niektórym kojarzą się z upamiętnieniem zbrodni hitlerowskich... Skojarzenia grubego kalibru powiedziałoby się, ot taka przypadłość. Jak być niezadowolonym to do granic możliwości.
Pogoda... chyba zły kalendarz mam albo oglądam archiwalne wydanie prognozy pogody. Pomimo tego śnieg  trzyma się i chłodno traktuje wiosnę...
***
Książka Tadeusza Konwickiego Mała Apokalipsa kończy się słowami Ludzie, dodajcie mi sił. Ludzie, dodajcie sił każdemu na świecie, kto o tej porze idzie ze mną na całopalenie. Ludzie, dodajcie sił. Ludzie...

*** 

Tak dla skanalizowania negatywnych emocji to polecam Oasis w utworze Fuckin' In The Bushes, który ukazał się na albumie Standing on the Shoulder of Giants w 2000 roku...


środa, 13 marca 2013

Polskie piekiełko... czyli kubeł zimnej wody

Lubię być zaskakiwanym, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. I tak się oczywiście stało.
Niedawno wpadła mi do rąk ciekawa publikacja Polskie Piekiełko. Obrazy z życia elit emigracyjnych 1939-1945, autorstwa Sławomira Kopra. Jest to świetne kompendium wiedzy dla tych, którzy amatorsko, ale z maniackim zacięciem interesują się historią dwudziestolecia międzywojennego oraz czasami drugiej wojny światowej. Książka to odsłania niedopowiedziany na lekcjach historii wstydliwy okres naszej narodowej historii. Nie tak odległe jeszcze czasy są zdefiniowane na nowo i uzupełnione o tematy pomijane w wielu współczesnych publikacjach historycznych.
Czytając tę książkę można odnieść wrażenie, że skaza z tamtych lat pokutuje do dnia dzisiejszego. Czas wojny przyniósł kres Drugiej Rzeczpospolitej, po której to powstały PRL nie miał nic wspólnego z tym co było przedtem. Jak do tego doszło? We wrześniu 1939 roku, cała polska elita władz zniknęła, na terenie kraju nie było nikogo, kto mógłby kierować państwem, nie mówiąc o walczącej armii. Ucieczka z kraju, bowiem w taki sposób można nazwać zachowanie trzonu ówczesnego establishmentu, internowanie w Rumunii, następnie czas konstruowania rządu we Francji i ewakuacja do Wielkiej Brytanii ukazuje w jak bezsensowny sposób stracono wpływy w Polsce. Zamiast na froncie to walka skupiała się na przepychankach pomiędzy wojskowymi i politykami. Obsadzanie stanowisk stało się ważniejsze, niż racja stanu. Pozostawione same sobie oddziały wojsk na terenie Polski, a później Francji same na własną rękę musiały się ewakuować, szukać drogi wyjścia. Tym co się udało to dostali się między innymi do Wielkiej Brytanii, czy nawet USA, nie wspominając o tych, który znaleźli się na wschodzie...
Warto sięgnąć po książkę Sławomira Kopra i posmakować jak doszło do upadku ówczesnych elit, a także dać się zaskoczyć faktami dotyczącymi kultu Marszałka Piłsudskiego, a także decyzji podjętych przez generała Andersa czy Sikorskiego i ich późniejszych konsekwencji.



^^^

Ciekawe czy ktoś jeszcze pamięta niemiecką grupę Eloy, grającą progresywnego rocka? Utwór Time to Turn z płyty o tym samym tytule został nagrany później przez Budkę Suflera pod tytułem Noc Komety. Jedna i druga wersja są boskie...

Eloy - Time to Turn





Budka Suflera - Noc Komety


wtorek, 5 marca 2013

Zapach wiosny

Luty minął mi pod znakiem wszelkich złośliwości losu, pomimo tego wszystko wróciło na miejsce... i jest dobrze. Po wszelakich dolegliwościach i chorobach, jakie przewaliły się przez moją rodzinę, możemy teraz cieszyć się świetną pogodą, która dosłownie dodaje skrzydeł...
^^^

Wiosna idzie i choć jeszcze jej jeszcze nie widać to z przyjemnością można pospacerować... po parku i podziwiać wieżę ciśnień, która znajduje się w parku Henryka Dąbrowskiego, na krawędzi Zbocza Bydgoskiego... dla niewtajemniczonych to są jeszcze Kujawy.












^^^
Wiosna ma oczywiście swoje pozytywne strony, a to między innymi dlatego, że za kilka miesięcy Depeche Mode powróci z kolejnym albumem. Jak na razie Dave Gahan z ekipą częstuje nas jednym premierowym utworem Heaven... ale apetyt rośnie...





^^^