Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książka. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 19 sierpnia 2014

Beksińscy

Moi idole lat dziewięćdziesiątych Tomasz Beksiński oraz jego ojciec Zdzisław doczekali się mocnej i cholernie zapadającej w głowie biografii, a w pewnym sensie portretu nie do końca zwyczajnej rodziny ale... Magdalenie Grzebałkowskiej udało się przybliżyć fascynujących, niestety odległych już i niedostępnych ludzi.

&&&

"Portret podwójny" to książka, w której autorka podjęła się fascynującej próby nakreślenia sylwetek ojca i syna: Zdzisława Beksińskiego i Tomasza Beksińskiego. Żadnego z nich nie trzeba nikomu przedstawiać, ich postacie od dawana wywoływały i wciąż wywołują emocje, zarówno swoim nieprostym życiem, jak i śmiercią, która obu przysiadła na lewym ramieniu.

Pierwszy był znanym i modnym malarzem, którego mroczne i straszne obrazy wręcz zmuszały do zastanowienia się nad przerażającymi zakamarkami ludzkiej psychiki. Drugi był cenionym prezenterem muzycznym, który fascynował się śmiercią i próbował popełnić samobójstwo tak długo, aż wreszcie mu się udało. Obaj już za życia intrygowali i wzbudzali kontrowersje. Jednak o rodzinie Beksińskich zaczęto mówić z rodzajem straszliwej grozy dopiero wtedy, kiedy śmierć dotknęła również słynnego ojca. Zdzisław został zastrzelony w swoim mieszkaniu.

Chociaż książka jest rodzajem podwójnej biografii, to w gruncie rzeczy osią opowieści nie są ani artystyczne fobie, obsesje i natręctwa Zdzisława Beksińskiego, ani też muzyczne pasje, kariera i sława Tomasza Beksińskiego. W jednej z warstw autorka rzeczywiście opowiada o zawieranych przez Zdzisława i Tomasza przyjaźniach, skomplikowanych i zawiłych relacjach uczuciowych, w jakie wchodzili, o ich trudnych charakterach, które ułatwiały wyłącznie jedno: fascynację mrokiem i śmiercią. O ile Zdzisław był w stanie w swoim malarstwie zawrzeć i niejako przekroczyć ciemne krajobrazy, w których poruszała się jego dusza, to Tomasz dał się im ogarnąć.

Autorce udało się stworzyć zapadającą na długo w pamięć opowieść o miłości, szaleństwie i śmierci, z których najważniejsza jest miłość. Opowieść o miłości niełatwej, skomplikowanej, która bardziej dzieli niż łączy. Opowieść o jej poszukiwaniach i nieuświadomionym lęku, że nigdy nie uda się jej odnaleźć. O tym, że kochać nie zawsze znaczy umieć być blisko i umieć to okazać. Opowieść o tym, że miłość nie ochroni nikogo przed śmiercią.

Opis za Empik.com



&&&

Z płyty zatytułowanej tOMEk Beksiński (OME) nasz polski Ozzy Osbourne czyli Maciej Januszko w utworze Latająca Trumna...



wtorek, 2 kwietnia 2013

Myśli i obrazy

Staram się być na bieżąco z tak zwanym nurtem głównym, który nazywam głównem (taki mój neologizm) oraz innymi mniej lub bardziej ważnymi wydarzeniami pobocznymi. Te poboczne są ciekawsze... I tak oto ostatnim czasem hurtowo kupiłem kilka tygodników, by zbadać co tak właściwie dzieje się w tychże nurtach. Czytając ostatnie wydanie Przekroju moją uwagę przykuł pewien projekt książki – eseju wizualnego, zatytułowanego Bauman/Bałka. Redakcja Przekroju udostępniła na swoich łamach fragmenty publikacji, rozmowy dwóch ikonicznych postaci polskiej kultury i sztuki – artysty Mirosława Bałki (rocznik 1958) i socjologa Zygmunta Baumana (rocznik 1925). Jest to rozmowa, a może bardziej wymiana myśli i obrazów wokół motywów, z którymi jej bohaterowie pracują na co dzień. Każdy z nich oczywiście w swojej własnej dziedzinie i wybranymi przez siebie narzędziami. Dla mnie osobiście wręcz kosmiczny klimat. To nie pierwsze spotkanie Baumana i Bałki. Poprzednie projekty How It Is Londyn (2009) czy Fragment Warszawa/Berlin (2011) zaznaczyły rys współpracy pomiędzy nimi. Natomiast kolejne spotkanie nabrało niezwykle szczególnej formy.



Rozmowa ta wyrasta z odmiennych doświadczeń historycznych i szczególnej wrażliwości na dotknięcie rzeczywistości, z obcowania z materialnością świata, przechowywanymi przez nią śladami i resztkach tego, co byłe. Szczególnego sensu nabiera tutaj trudny proces dochodzenia do rozpoznania sensu własnej historyczności, myślenia i tworzenia wobec niej. Książka zaprasza czytelnika-odbiorcę do wkroczenia w bogaty świat obrazów i problemów związanych z tym, co dotyczy nas wszystkich, choć w różnym stopniu i na różny sposób; angażuje nie tylko w proces lektury, ale i wspólnego poznawania.



Niestety w sprzedaży ma być tylko 300 egzemplarzy tej książki. To w pewnym sensie smuci z uwagi na tak niski nakład, ale i motywuje do zdobycia tak unikalnego dzieła, które napędza do twórczego myślenia, jak i refleksji nad tym co otacza człowieka na co dzień. Słowa, przedmioty, gesty zabierają głębszego znaczenia i stają się ciekawsze.
Słowa Zygmunta Baumana w pewnym sensie urzekają...  To, co mnie zaprawdę interesuje, to odpadki, które znajdę w tych sieciach, nie żadne piękne ryby czy skarby ale śmieci. Nad nimi potem ślęczę. Nad małymi, marnymi rzeczami.   



Puentując zacytuję jeszcze słowa Baumana odnoszącego się do jednego z dzieł Bałki, który stary kosz na śmieci w pewnym sensie ożywił, zamieniając go w lampę. To, co można zmanipulować znaczeniami słów i (...) rzeczy, to stosunkowo nowy wynalazek. Kiedyś kosz na śmieci był koszem na śmieci. Kropka. Odkąd pojawił się Marcel Duchamp, nie jesteśmy już tych stałych tożsamości rzeczy wcale tak pewni. Rzecz, która wydaję się być ograniczona z natury swoją funkcjonalnością staje się czymś nowym. Jesteśmy świadkami spotkania wpół drogi ludzi z różnych pokoleń, o odmiennym spojrzeniu, ale zadziwiająco podobnie rozumiejących wpływ historii i doświadczeń życia jednego człowieka, na postrzeganie innych, ich uczuć, reakcji, ograniczeń i możliwości... Dzięki takiej wrażliwości świat staje ciekawszy, mniej skonsumowany, bardziej wartościowy...

###

Chwała redakcji Teraz Rocka za kwietniową wkładkę o grupie Talk Talk. Doskonała podróż w lata osiemdziesiąte. Dzięki temu bliżej odtwarzacza leży kilka płyt zapowiadających wiosnę... jakkolwiek mówiąc należy wspomnieć utwór It's My Life z 1984 roku.



środa, 13 marca 2013

Polskie piekiełko... czyli kubeł zimnej wody

Lubię być zaskakiwanym, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. I tak się oczywiście stało.
Niedawno wpadła mi do rąk ciekawa publikacja Polskie Piekiełko. Obrazy z życia elit emigracyjnych 1939-1945, autorstwa Sławomira Kopra. Jest to świetne kompendium wiedzy dla tych, którzy amatorsko, ale z maniackim zacięciem interesują się historią dwudziestolecia międzywojennego oraz czasami drugiej wojny światowej. Książka to odsłania niedopowiedziany na lekcjach historii wstydliwy okres naszej narodowej historii. Nie tak odległe jeszcze czasy są zdefiniowane na nowo i uzupełnione o tematy pomijane w wielu współczesnych publikacjach historycznych.
Czytając tę książkę można odnieść wrażenie, że skaza z tamtych lat pokutuje do dnia dzisiejszego. Czas wojny przyniósł kres Drugiej Rzeczpospolitej, po której to powstały PRL nie miał nic wspólnego z tym co było przedtem. Jak do tego doszło? We wrześniu 1939 roku, cała polska elita władz zniknęła, na terenie kraju nie było nikogo, kto mógłby kierować państwem, nie mówiąc o walczącej armii. Ucieczka z kraju, bowiem w taki sposób można nazwać zachowanie trzonu ówczesnego establishmentu, internowanie w Rumunii, następnie czas konstruowania rządu we Francji i ewakuacja do Wielkiej Brytanii ukazuje w jak bezsensowny sposób stracono wpływy w Polsce. Zamiast na froncie to walka skupiała się na przepychankach pomiędzy wojskowymi i politykami. Obsadzanie stanowisk stało się ważniejsze, niż racja stanu. Pozostawione same sobie oddziały wojsk na terenie Polski, a później Francji same na własną rękę musiały się ewakuować, szukać drogi wyjścia. Tym co się udało to dostali się między innymi do Wielkiej Brytanii, czy nawet USA, nie wspominając o tych, który znaleźli się na wschodzie...
Warto sięgnąć po książkę Sławomira Kopra i posmakować jak doszło do upadku ówczesnych elit, a także dać się zaskoczyć faktami dotyczącymi kultu Marszałka Piłsudskiego, a także decyzji podjętych przez generała Andersa czy Sikorskiego i ich późniejszych konsekwencji.



^^^

Ciekawe czy ktoś jeszcze pamięta niemiecką grupę Eloy, grającą progresywnego rocka? Utwór Time to Turn z płyty o tym samym tytule został nagrany później przez Budkę Suflera pod tytułem Noc Komety. Jedna i druga wersja są boskie...

Eloy - Time to Turn





Budka Suflera - Noc Komety


czwartek, 10 maja 2012

Jak upadł Berlin w 1945 roku

Dwa dni temu 8 maja minęła 67 rocznica końca II wojny światowej. Pomimo tego, iż minęło tyle lat, to warto wrócić do tamtych dni, chociaż na chwilę i dowiedzieć się jak to faktycznie wtedy było. Książka Berlin 1945. Upadek Antony Beevor’a – brytyjskiego historyka, jest chyba jedną z najlepszych publikacji na temat ostatnich miesięcy istnienia III Rzeszy i zakończenia II wojny światowej w Europie. Pozycja ta rozpoczyna się od styczniowej ofensywy wojsk radzieckich i kończy się w chwili upadku Berlina. Autor tej książki opowiada o zatwardziałym fanatyzmie i odwadze, niesamowitemu poświęceniu i okrutnej zemście. Pozycja ta została skrytykowana przez rosyjskich historyków, którzy stwierdzili, że książka ta jest kłamstwem i opisuje radzieckich żołnierzy jako zdziczałe azjatyckie hordy. Beevor chciał żeby rosyjscy historycy podeszli bardziej obiektywnie do materiałów, które znajdują się w ich archiwach i zrewidowali mit heroicznej Armii Czerwonej, wyzwalającej wschodnią część Europy w 1945 roku.
***
Dzięki tej książce mamy okazję poznać drogę marszu zwycięskiej Armii Czerwonej, która spłynęła krwią nie tylko żołnierzy, ale i napotkanej przez nią ludności cywilnej. Los żołnierza, czy cywila niewiele znaczył zarówno dla Stalina podejmującego strategiczne decyzje w Moskwie i Hitlera zamkniętego w bunkrze przy Wilhelmstraße 77. Opis wydarzeń z bunkra Führera zapada w pamięci. Hitler, który był kompletnie oderwany od rzeczywistości, wydawał nieskoordynowane rozkazy, skazując ludność cywilną i resztę armii na pewną śmierć. Chciał on umrzeć razem z Berlinem i tak się stało, 30 kwietnia 1945 roku, w leju po bombie przy bunkrze popełnił samobójstwo.
***
Beevor koncentruje się również na wyjaśnieniu motywów Józefa Stalina, który był gotowy poświęcić każdą liczbę żołnierzy, by zdobyć Berlin przed aliantami zachodnimi. Stalin panicznie bał się postępów armii amerykańskiej, wietrząc spisek w każdym jej ruchu. Paranoicznie podchodził również do własnych żołnierzy wykorzystując agentów Smierszy do ścigania „szpiegów” i „wrogów ludu” siejących defetyzm. Generałowie radzieccy tracili tysiące żołnierzy i sprzętu w rywalizacji o to, który z nich pierwszy dotrze do Berlina żeby zatknąć czerwoną flagę na budynku Reichstagu.
***
Książka ta odsłania wstrząsające opisy zbrodni, morderstw i gwałtów, dokonywanych przez żołnierzy Armii Czerwonej na ludności cywilnej. Mamy również okazję poznać elementy wewnętrznej walki o wpływy w otoczeniu Adolfa Hitlera o to, kto po jego śmierci przejmie władzę. Tak, więc jesteśmy świadkami dekadenckiego końca Berlina, totalnego upadku moralnego żołnierza i okrutnego oblicza wojny, która nie oszczędzała wtedy nikogo.
***
Warto sięgnąć po książkę, w której autor wykorzystał wiele niepublikowanych dotąd relacji świadków oraz dokumentów udostępnionych przez różne archiwa.



Antony Beevor
Berlin 1945. Upadek
Rok wydania: 2009
Wydawnictwo: Znak

niedziela, 6 maja 2012

Początek. Zanim powstał obóz w Gusen


Jak wcześniej zapowiedziałem temat obozu koncentracyjnego w Gusen wraca ale w nieco innym kontekście. Udało mi się dotrzeć do publikacji z 2007 roku autorstwa Rudolfa A. Haunschmieda, Jana-Ruth Mills'a oraz Siegi Witzany-Durda pod tytułem St. Georgen-Gusen-Mauthausen. Concentration Camp Mauthausen Reconsidered. Niestety nie została ona jeszcze przetłumaczona na język polski, ale kto wie może pewnego dnia ukaże się na naszym rynku księgarskim. Dla zainteresowych podpowiem, iż fragmenty tej pracy są dostępne jako Google-Book St. Georgen-Gusen-Mauthausen (link).
Autorzy tej książki w pierwszych rozdziałach starają się przedstawić uwarunkowania lokalne, a także nastroje społeczne mieszkańców St. Georgen, Gusen, Mauthausen i Lagenstein oraz politykę III Rzeszy (m.in. Inspektoratu Obozów Koncentracyjnych SS), dotyczącą lokalizacji kompleksu obozowego Mauthausen-Gusen.
Istotnym faktem jest to, iż autorom udało się w szczegółowy sposób opisać sytuację polityczną w Górnej Austrii w latach 20-tych i 30-tych XX wieku, czyli okresie w którym kiełkował nazizm. Zobrazowali oni nastroje i stopień poparcia idei nazistowskich przez Austriaków, a także przedstawili tabele z wynikami wyborów do parlamentu oraz władz lokalnych w latach 1923-1930. Interesujące jest to, że wyniki z przeprowadzonych wyborów wskazują dosyć niskie poparcie dla nazistów w St. Georgen oraz Lagenstein – około 6%. W tym czasie w Wiedniu naziści mieli około 10% poparcie. Autorzy powołując się na sytuacje polityczną w Górnej Austrii po Anschlussie i nastroje społeczne nieprzychylne partii nazistowskiej obalają tezę o rzekomym nagradzaniu społeczności lokalnej poprzez umiejscawianie na tym terenie obozów koncentracyjnych w Mauthausen i Gusen. Daje to nowe światło na sytuację społeczną ówczesnej Austrii.
Przyłączenie Austrii do Wielkich Niemiec, które zostało poparte w referendum z 1938 roku przez 99.73% Austriaków należy ponownie zrewidować, patrząc na upływ czasu wydawałoby się, że jest to niemożliwe. Jakkolwiek mówiąc, wcześniej bo w 1934 roku, Adolfowi Hitlerowi zaraz po objęciu władzy w Niemczech nie udała się pierwsza próba Anschlussu. Sądzę, iż świadczyło to o dużej jeszcze autonomii tego kraju. Niestety po czterech latach, 12 marca 1938 roku, Wehrmacht wkroczył do Austrii, gdzie następnego dnia ogłoszono podpisaną przez Hitlera ustawę, na mocy której włączono Austrię do Wielkiej Rzeszy jako Marchię Wschodnią. Sądzę, iż wniosek jest prosty - referendum zostało sfałszowane.
Istota jest również pozycja Kościoła katolickiego na tych terenach. W książce przytoczona jest postać urodzonego w Górnej Austrii biskupa Linzu Johannesa Marii Gfoellner`a, który odmówił podpisania konkordatu pomiędzy austriackim Kościołem katolickim, a państwem nazistowskim. Żeby zobrazować tragizm czasów przedwojnia spomniana jest również szokująca dla austriackiego Kościoła postawa arcybiskupa Wiednia kardynała Theodora Innitzer`a, który współpracował z nazistami. 14 marca 1938 roku kardynał Innitzer w hotelu Imperial w Wiedniu wraz z innymi biskupami podpisał deklarację popierającą Anschluss Austrii. Tekst deklaracji Innitzera brzmiał mniej więcej tak:

Wielce szanowny Panie Gauleiterze!
Przesyłam załączone oświadczenie. Przekona ono Pana, że my, biskupi dobrowolnie i bez przymusu wypełniliśmy swój narodowy obowiązek. Wiem, że z oświadczenia tego wyniknie dobra współpraca.
Łączę wyrazy głębokiego poważania i Heil Hitler! 


Kardynał Theodor Innitzer *

W kwietniu 1938 roku, żeby uczcić urodziny Adolfa Hitlera, Innitzer zarządził żeby we wszystkich austriackich kościołach wywiesić flagę ze swastyką oraz bić w dzwony i modlić się za Hitlera. Myślę, iż ta sytuacja świadczyła o naiwności i ślepej wierze w słowa Hitlera.

Przestawione fakty oddają w pewnym sensie kontekst społeczno-polityczny, nie wspominając o ówczesnych sprawach społeczności lokalnych.
Dla zrozumienia powstania obozów koncentracyjnych w Mauthausen i Gusen dodam, iż istotne dla nazistów było również to, iż ulokowanie i funkcjonowanie obozów w tych miejscowościach miało uzasadnienie ekonomiczne, z uwagi na bliskość zakładów przemysłu zbrojeniowego - o których wcześniej pisałem.

***

To co przedstawiłem jest tzw. „pigułką wiedzy” ale i układanką, którą pewnie z czasem da się rozszerzyć i uzupełnić, co pozwoli obiektywnie przeanalizować i odpowiedzieć sobie na pytanie - jak rzeczywiście było w tamtych czasach? Z drugiej strony jest to też sygnał tego, że wydarzenia z dnia 1 września 1939 roku były nieuniknione... W kolejnych wpisach postaram się opisać inne ciekawe wątki z tej książki.

***

Zachęcam do posłuchania niezwykłego (i długiego) utworu zatytułowanego Toczy się koło historii autorstwa Józefa Skrzeka, o ile pamiętam z 1979 roku, przy którym można się rozpłynąć...

* źródło: https://forum.ioh.pl/viewtopic.php?p=177831