wtorek, 9 kwietnia 2013

Niezależność w imię histerii...

Starałem się skupić na wczorajszym sporze skłóconej elity dziennikarskiej, jeśli tak jeszcze można ich nazwać, na temat dwóch filmów dotyczących katastrofy smoleńskiej. Doszedłem do wniosku, że ten spór bardziej dotyczy semantyki, niż faktów. Nic konkretnego nie powiedziano. Pozostało wrażenie, że film Anity Gargas jest zlepkiem obrazów, które nie korespondują ze słowami wypowiadających się tam osób. Film propagandowy przypominający Polską Kronikę Filmową z poprzedniej epoki, co innego człowiek widział, a co innego słyszał. Słowo niezależność, stało się pustym sloganem w ustach osób wierzących w rzekomy zamach na prezydenckiego tupolewa. Można jedynie zadać sobie proste pytanie, czy jeszcze istnieje jeszcze coś takiego jak zdrowy rozsądek? Chyba, nie... Choć jedno jest pewne, dokumenty zrobione dla National Geographic oraz dla TVP (tak mi się wydaje, że i dla TV TRWAM) przez Anitę Gargas zostały wyprodukowany przez niezależne media... jednak bezczelnie zapytam się - tylko od czego niezależne???



Dobre pytanie zadał profesor Krzemiński - komu służy ciągłe podgrzewanie polskiego kotła? Nie da się ukryć, że PiS-owi, bo to dla tej partii katastrofa smoleńska jest paliwem, na którym chce powrócić do władzy. Niepokorni dziennikarze czyli Karnowski, Lisicki, Sakiewicz, a i oczywiście Wildstein z tego żyją, ponieważ spisek się świetnie sprzedaje w publikacjach. Nakłady gazet, tygodników sięgają wręcz 100.000 nakładów, niczym Trybuna Ludu. Chora atmosfera służy również Platformie Obywatelskiej, która z uporem maniaka straszy Prezesem Kaczyńskim i jego partią. Reszta się nie liczy, liczą się igrzyska...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz