czwartek, 25 października 2012

Eryk Słonina - więzień z Gusen

Nazistowski obóz koncentracyjny w Gusen był miejscem z którego wielu uwięzionych tam ludzi chciało wydostać się. Wyboru nie było, śmierć w obozowych męczarniach lub podczas ewentualnej ucieczki. Zdarzało się, że niektórzy wychodzili z obozu dzięki usilnym staraniom swoich krewnych oraz pomocy niemieckich władz, które miały decydujący wpływ na to kto mógł opuścić taki obóz. Niewielu miało taki przywilej. Można uznać, że wiele szczęścia miał pewien młody Ślązak Eryk Słonina. Został on jednak wcielony do Wehrmachtu, z którego  później zdezerterował, ale to był koszt wolności, jaką uzyskał dzięki staraniom rodziny. W 1944 roku skończył 23 lata.
***
Na początku 1944 roku ojcu Eryka Słoniny udało się nakłonić jednego ze znanych lokalnych rzeźników, mającego wpływy wśród członków hitlerowskiej partii , do tego by władze obozu w Gusen wypuściły jego syna na wolność. Słonina podjął próbę wpisania się na volkslistę kategorii trzeciej, to znaczy Eingedeutschte dotyczącej autochtonów, czyli osoby uważane przez Niemców za częściowo spolonizowane, jak Ślązacy, Kaszubi, Mazurzy oraz Polacy niemieckiego pochodzenia, np. osoby pozostające w związkach małżeńskich z Niemcami. Niestety odrzucono jego kandydaturę. Młody Słonina był jednak bardzo zdeterminowany i pragną wydostać się z obozu. Po pewnym czasie okazało się, że został on wpisany na volkslistę numer cztery, to jest Rückgedeutschte dla osób pochodzenia niemieckiego, które spolonizowały się i czynnie współpracowały w okresie międzywojennym z władzami polskimi, bądź aktywnie działały w polskich organizacjach społeczno-politycznych. 15 lutego 1944 roku opuścił obóz w Gusen. Wolnością długo nie cieszył się, prawie natychmiast został wcielony do Wehrmachtu, służył w nim jako grenadier pancerny.
***
26 grudnia 1944 roku Eryk Słonina został zatrzymany przez Aliantów w niewielkiej francuskiej miejscowości Beaurain, w północnym regionie Nord-Pas-de-Calais (departament Nord). Jak udało mi się ustalić, prawdopodobnie z uwagi na noszony mundur oraz fakt, iż Słonina był dezerterem armii niemieckiej, początkowo potraktowano go jako jeńca wojennego. Brytyjski wywiad pozyskał ważne informacje o obozie w Gusen oraz jego strategicznym znaczeniu. Dane te potwierdziły znaczenie tego miejsca dla hitlerowskiej machiny wojennej. Słonina z pamięci narysował mapę całego obozu koncentracyjnego w Gusen, którą to Alianci porównali ze zdjęciami wykonanymi przez zwiad lotniczy. Wytłumaczył ze wszystkimi detalami funkcje większości budynków na terenie obozu w Gusen oraz przekazał wiele innych informacji, między innymi o traktowaniu więźniów i osobach nadzorujących obóz.

(źródło: http://ecc.pima.edu)

***
Z informacji jakie przekazał wywiadowi brytyjskiemu można dowiedzieć się jak Ślązak trafił do obozu koncentracyjnego. Tak więc 1 maja 1940 roku odmówił on wpisania się na volkslistę. Niemcy długo nie czekali i następnego dnia aresztowano i wysłano go do obozu koncentracyjnego. Jego pierwszym obozem było Dachau, znalazł się tam 5 maja, tego samego roku. Z kolei 26 czerwca 1940 roku przeniesiono Słoninę do obozu w Gusen...
***
...oczywiście ciąg dalszy tej historii nastąpi. Mam sporo materiału do przerobienia i opracowania, a wszystko jest w języku angielskim i to wymaga (powiedzmy) skupienia, ale przy okazji, pomimo  tego, iż jest to dosyć smutna i tragiczna historia, ten temat niesamowicie wciąga. Jakkolwiek mówiąc życzcie mi wytrwałości...
Dodam jeszcze, że ta historia w pewien sposób wiąże się z wcześniej opisanymi przeze mnie postaciami Antoniego Gościńskiego oraz Brytyjczyka Johna Cartera...

źródło:
pas.sagepub.com
www.archives.gov/research/arc/

ecc.pima.edu

***

Od kilku tygodni w głośników wydobywają się dźwięki pewnej irlandzkiej kapeli... mowa oczywiście o grupie U2. Dwa albumy z początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, to jest Achtung Baby wydany 19 listopada 1991 roku oraz Zooropa z 5 lipca 1993 roku... kamienie milowe, z którymi  po prostu nie mogę się z nimi rozstać...
... a więc Zoo Station z płyty Achtun Baby...



oraz Zooropa z płyty Zooropa...


środa, 24 października 2012

...a co z tą krytyką?

Po przejrzeniu kilku serwisów informacyjnych w internecie i telewizji, a także przeczytaniu niezliczonej ilości artykułów tu i ówdzie, doszedłem do wniosku, że bezkrytycznie podchodzimy do obecnej sytuacji gospodarczej i politycznej w naszym kraju...
Każdy może, prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczanie do krytyki panie to nikomu... Mmmm... Tak, nie... Nie podoba się. Więc dlatego z punktu mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było. Tylko aplauz i zaakceptowanie. Tych naszych, prawda, punktów, które stworzymy.
Cytat z filmu Rejs – polski film fabularny z 1970 roku w reżyserii Marka Piwowskiego.



***
Tak więc... nie ma lekko... dla osłody warto odlecieć w rytmach latynoskich... a więc
Buena Vista Social Club i piosenka Chan Chan...


piątek, 19 października 2012

Czy jesteśmy zmieleni?

Jest w Polsce spora grupa ludzi, która czuje się... zmielona… oczywiście w żaden makabryczny sposób, jaki wyobrażają sobie znawcy i koneserzy horroru. Akcja zmieleni.pl jest ruchem społecznym i została zainicjowana przez Pawła Kukiza. Ruch ten domaga się wprowadzenia 460 jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu, z równym prawem do kandydowania dla wszystkich obywateli, niezależnie, czy są popierani przez partie polityczne czy startują samodzielnie. Taki system, z jedną turą głosowania, funkcjonuje w Wielkiej Brytanii... i żyją, a my dalej żyjemy w pozorach demokracji. 

***

(źródło: demotywatory.pl)
Na początek należy odtworzyć listę 750 tysięcy obywateli, którzy podpisali się pod petycją w sprawie zmiany ordynacji wyborczej na jednomandatową. Paradoksalnie, listę przygotowała Platforma Obywatelska ale po wygranych wyborach bardzo szybko zapomniała o tym postulacie. Dlaczego listę trzeba odtworzyć ? Bo została .....zmielona !!! Odtwórzmy więc tą listę i złóżmy do Sejmu. Założyłem więc stronę zmieleni.pl gdzie wszyscy, którym bliska jest idea okręgów jednomandatowych mogą się wpisywać pod akcją poparcia. 
Paweł Kukiz 
(źródło: zmieleni.pl)
***

Zbigniew Brzeziński, były doradca prezydenta USA, o polskiej ordynacji wyborczej wyraził się w następujący sposób – najgorsza i najgłupsza na świecie. No tak, ktoś powie, że ten Brzeziński to mądrala z Ameryki, może wygadywać sobie to co mu ślina na język przyniesie. Amerykańska ordynacja wyborcza nie jest idealna… jednak w kontekście polskiej rzeczywistości politycznej (wyborczej), to zdanie - twierdzenie - rzucone przez Brzezińskiego, jest ważne i zmusza do refleksji. Cokolwiek powiemy o Amerykanach to pamiętajmy, że Stany Zjednoczone zostały zbudowane na systemie wartości, a nie na narodowym etosie, jak wiele europejskich państw... ale o tym może innym razem.
Nie ma co się oszukiwać w Polsce mamy schrzanioną ordynację wyborczą, przy której można manipulować, a to przeczy najbardziej fundamentalnym zasadom demokracji. Jak to możliwe? Można to zaobserwować na przykładzie wyborów do sejmu RP... w latach 1991 oraz 2001...

***
Zgodnie z art. 96 ust. 2 Konstytucji RP w Polsce mamy do czynienia z systemem proporcjonalnym, w nierównych pod względem wielkości wielomandatowych okręgach wyborczych. Terytorium państwa podzielone jest na 41 okręgów, których wielkość wynosi od 7 do 20 mandatów, są to więc okręgi średnie i duże. Próg ustawowy wynosi 5% dla pojedynczych partii, 8% dla koalicji wyborczych i jest ustanowiony na poziomie krajowym. Do obsadzenia jest 460 mandatów, a ich przydział odbywa się przy użyciu metody D'Hondta. Wyborcy oddają jeden głos preferencyjny na półotwartą listę. Mandaty przypadające danej liście kandydatów uzyskują kandydaci w kolejności otrzymanej liczby głosów.
W wyborach do Sejmu dwukrotnie użyta została zmodyfikowana metoda Sainte-Laguë: do podziału miejsc na liście krajowej w roku 1991 oraz w wyborach w 2001 roku. W porównaniu z metodą D'Hondta, która jest korzystna dla dużych partii. Zmodyfikowana formuła Sainte-Laguë jest bardziej proporcjonalna (najbardziej proporcjonalna jest „czysta” metoda Sainte-Laguë). Spodziewając się zwycięstwa przeciwników politycznych (Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Unii Pracy), koalicji AWS-UW przed wyborami w 2001 roku udało się przegłosować zmianę ordynacji wyborczej. Jak się później okazało, było to posunięcie skuteczne – zamiast ponad 240 mandatów (w przypadku zastosowania metody D'Hondta) sojusz wyborczy SLD-UP przy 41,04% głosów otrzymał 216 mandatów. W 2002 roku przywrócono do ordynacji metodę D'Hondta  
(źródło: Wikipedia)
***


No tak, my Polacy lubimy kombinować i nie chcemy w prosty sposób wybierać władz. Jednomandatowe okręgi wyborcze to najprostszy i najprawdopodobniej najlepszy sposób wybierania parlamentarzystów, ponieważ trudno wyobrazić sobie bardziej naturalną zasadę niż ta, że zwycięzcą zostaje osoba, która uzyskała najwięcej głosów. Wystarczy zwykła matematyka, wiadomo, że 2+2 jest 4... lub mecz piłki nożnej, wynik 1-0 oznacza, że ktoś zwyciężył, a kto inny przegrał...

***


Karykatura Remka Dąbrowskiego z blogu remekdabrowski.blox.pl


Jednomandatowe okręgi wyborcze to posłowie wybierani w małych okręgach wyborczych. Wyborcy w każdym okręgu wybierają do Sejmu swojego jednego przedstawiciela (posła). Zostaje nim osoba, która uzyskała najwięcej głosów. Kandydaci mogą być zgłaszani przez partie polityczne lub startować jako niezależni... taka wizja Zmielonych.pl, ale jaka będzie rzeczywistość, to się jeszcze okaże... Ja osobiście to postuluję za redukcją mandatów poselskich do 200, przynajmniej zwiększy to odpowiedzialność… mam taka nadzieję.

***
(źródło: demotywatory.pl)
- Nie jestem politologiem ani konstytucjonalistą, ale wiem, że oni są tylko dlatego, że jesteśmy my - mówił o ekipie rządzącej Kukiz. - Im będzie więcej frajerów, im będzie gorzej, to oni będą mocniejsi - ostrzegał.  
(źródło: www.gazeta.pl; słowa te padły 17 października 2012 roku na spotkaniu Pawła Kukiza w bydgoskim pubie Kubryk)
***
Czy czujemy się zmieleni... może i tak. Okazuje się, że świat nie jest taki prosty jakby się wydawało. Nawet wybory nam nie wychodzą...

Karykatura Remka Dąbrowskiego z blogu remekdabrowski.blox.pl



***

Co nam pozostaje... posłuchajmy co Paweł Kukiz ma do powiedzenia... utwór Boa, z najnowszej płyty zatytułowanej Siła i Honor, ocierający się o dosyć kontrowersyjne tematy, ale to zależy od słuchacza jak to potraktuje... jakkolwiek mówiąc pewne stacje radiowe tej muzyki nie chcą puszczać... nie wiadomo dlaczego.


Siła, honor, duch, odwaga
Jedność, sprawa, wróg, braterstwo
W otchłań, w ciemność
W imię prawa, zbrodnie, razem
Po zwycięstwo
Nie pytamy jak wiele jest wrogów
Tylko gdzie oni są
(...)


czwartek, 18 października 2012

18 10 2012

... tego dnia, czyli jeszcze dzisiaj, z synem wybraliśmy się do Empiku na drobne zakupy... od czasu da czasu trzeba się ukulturalnić i spotkać z kulturą masową w nieco innym wymiarze - bardziej namacalnym, niż wirtualnym. W między czasie pstryknęliśmy troszkę fotek... bowiem pogoda zachęcała.






















Music Non Stop... Siekiera

Ostatnio dokopałem się do nagrań polskiej punkrockowo-nowofalowej kapeli Siekiera z nagranego w 1986 roku albumu Nowa Aleksandria i doszedłem do wniosku, że w tamtych czasach w Wielkiej Brytanii ta kapela spokojnie zrobiłaby niesamowitą karierę... ale co tam, warto przypomnieć sobie korzenie polskiej muzyki, a może kogoś jeszcze ta muzyka zainspiruje...

czwartek, 11 października 2012

Jesień średniowiecza

Dzisiaj refleksyjnie, a nawet poważnie, ale potraktujmy to z przymrużeniem oka... No tak, zaczęło się od tego, że ostatnio rozmawiałem z moimi bliskimi, a i dalszymi przyjaciółmi, nie wspominając też o rodzinie, o sprawach jak najbardziej przyziemnych. Dzięki tym konwersacjom doszliśmy do pewnych wniosków. Niezwykle perfidnie prostych prawd. Świat zwariował, a my powoli wariujemy z nim...

Przygodnie spotkana rzeźba w Kruszwicy (autor: empe)
***

Nie tak dawno temu, jeszcze przed schyłkiem ostatniego stulecia, sporo ludzi żyło w przekonaniu, że XXI wiek zmieni oblicze ludzkości na lepsze. Mieliśmy być zdrowsi, dłużej żyjący, bogatsi, korzystający z darmowej energii... i tak dalej, można by tak wymieniać bez końca. Rzekłoby się, iż urocza utopia, idylla zaraz nadejdzie lada dzień i rozwiąże problemy dnia codziennego. Naukowcy, politycy, finansiści, przywódcy religijni, czołowe postaci świata rozrywki prorokowali, iż rok 2000 rozpocznie nową erę ludzkości... otworzy czas pokoju i wielu innych przyjemnych rzeczy, jakie możecie sobie wyobrazić. Stało się inaczej. Ludzkość ma skazę. Nadal wybuchają wojny, jest kryzys w którym nie wiadomo o co chodzi i inne przykre cuda z jakim mamy do czynienia na co dzień. Rzeczywistość okazała się bardziej brutalna, duszna i przytłaczająca, niż kilka dekad wcześnie. Społeczeństwo na swoje szczęście i nieszczęście dowiaduje się jak działa świat, jakie mechanizmy kierują ekonomią i innymi dziedzinami nauki, polityki, nie wspominając o religii... Brutalnie odzierając się ze skóry, zagubiliśmy się zapominając o smaku sacrum, pewnego wtajemniczenia i magii otaczającego nas świata. Zostało przyziemne profanum - to znaczy codzienność o wymiarze biologicznym. Można dość do wniosku, że ludzie niby są bardziej świadomi, a jednak czują się zagubieni, niczym wystraszone owieczki na pastwisku... oczywiście bez pasterza... a wilk czyha za płotem i tylko czeka, kiedy dopaść tę owcę. Ideologie XX wieku zostały w pewien sposób zweryfikowane i obdarte z tak zwanej magii. Socjalizm, faszyzm, maoizm, demokracja i wiele innych ideologii zostało w mniej lub bardziej rewolucyjny sposób rozliczone przez społeczeństwo, po prostu są passe. Może i dobrze. Jednak natura nie lubi pustki, korporacje wyparły ideologie i tradycyjne religie, a w pewnych przypadkach nawet podporządkowały je sobie. Doszło do absurdu, bowiem ludzie zaczęli wierzyć w produkty. Mesjasz z komputerowego lub telewizyjnego ekranu obiecuje nam lepszą przyszłość, oczywiście jeśli na niego zagłosujemy w najbliższych wyborach lub kupimy proponowany przez niego odkurzacz, skarpetki czy zainwestujemy swoje pieniądze. Ułuda... nowy wspaniały świat stoi przed nami ale już bez marzeń... bo jest on pełen naiwności, której nie dostrzegamy. Niczego konkretnego nie otrzymujemy za to dajemy od siebie ile fabryka dała. Niestety kajdany feudalnych stosunków społecznych coraz bardziej zaciskają się wokół naszych dłoni. Brutalnie rzecz mówiąc, ktoś nam robi z d... jesień średniowiecza ograniczając wiele swobód poprzez wprowadzanie coraz to większych ograniczeń...

***

No tak, żeby otrząsnąć się z tych klimatów to radzę zapodać sobie utwór Rebel Rebel wykonany przez mistrza Davida Bowie'go... klasyka.

czwartek, 4 października 2012

Music... never dies

Tak, muzyka nigdy nie umiera. Led Zeppelin jest tego doskonałym przykładem. Cokolwiek by nie powiedzieć to Jimmy Page i jego ekipa szykują niezły prezent swoim fanom, bowiem lada (prawie) dzień, 19 listopada tego roku, na wszelkich możliwych odtwarzalnych nośnikach ukarze się zapis koncertu, jaki dinozaury rocka zagrały 10 grudniu 2007 roku w londyńskiej O2 Arena, pod tytułem Celebration Day.



Ucztę można już zacząć 17 października oglądając ten koncert w Multikinie. Kto wie może zapuszczę się tam, by na wielkim ekranie obejrzeć pionierów hard rocka... dla niektórych może nieco posuniętych w latach... dla mnie nieśmiertelnych.

***

A tym czasem na rozgrzewkę polecam fragment utworu Black Dog, jaki będzie można obejrzeć w najnowszym koncertowym wydaniu...


i coś jeszcze... sprzed lat, oczywiście piosenka Celebration Day z albumu Led Zeppelin III z 1970 roku... 




Dodam jeszcze jakże monumentalny i wbijający człowieka w fotel utwór (dzieło) Kashmir, z krążka zatytułowanego Physical Graffiti z 1975 roku, przy tym można rzeczywiście odlecieć...  


wtorek, 2 października 2012

Marsz do... pobudki

Kilka dni temu, 29 września Polska miała obudzić się. Marsz kilku tysięcy zdegustowanych obywateli miał na celu wybudzić Polaków ze złego snu... Hasło organizowanego przez Prawo i Sprawiedliwość marszu Obudź się, Polsko niektórzy zaczęli powiązywać z używanym przez Adolfa Hitlera zawołaniem Obudźcie się, Niemcy, czyli Deutschland erwache. Myślę, że to nadinterpretacja, to nie te czasy...
Tym marszem Jarosław Prawdziwy Polak Kaczyński może tak do końca nie obudził wszystkich, co chciał, ale przypomniał społeczeństwu, że PiS za wszelką cenę potrzebuje poparcia ergo tylko ta partia się liczy. Nie wspominam o wykorzystywaniu katastrofy smoleńskiej, bo to polityczna nekrofilia. Niejaki Piotr Duda vulgo szef Solidarności, sprzedał się dość tanio. Bardzo pokrętnie tłumaczył swój udział w tej manifestacji frustracji. Duda wykrzykując hasło czas na zmiany nie zaproponował niczego konstruktywnego. Fakt zaangażowania się w to przedsięwzięcie argumentował tym, że jest apolityczny, choć pomoże PiS-owi i Solidarnej Polsce dość do władzy i obalić rząd. No tak, ale czy to nie jest otwarta deklaracja przystąpienia do partii i akceptowania warunków, jakie dyktuje Kaczyński. Ojciec Rydzyk, największy beneficjent tego marszu, jest zadowolony z tego wydarzenia, ponieważ on osiągnął swój cel… powiedzmy, że pośrednio, bo nie chodzi mu o jakichś tam multipleks, który i tak kiedyś będzie (jak spełni wymogi techniczne i powie skąd ta kasa tak właściwie pochodzi), ale o rząd dusz i namaszczanie przychylnych jemu działaczy i polityków. Cóż padre Rydzyk dysponuje niezła pulą głosów i może użyć ją w kolejnych wyborach…
Zgryźliwy jestem, ale nie potrzebuję marszów by mnie budzić. Ja już dawno temu obudziłem się i też jestem niezadowolony, jednak przeciwnie do tej masy i tak zwanych liderów dbających o własne interesy staram się nie popadać w tak skrajne emocje. Jak co do czego dojdzie to i tak trzeba liczyć na siebie. Intryguje mnie jednak to czy w kolejnym marszu będzie więcej obudzonych...
Zapomniałem o niejakim Zbigniewie Ziobrze... ale chłopak zginął gdzieś w tłumie...

Źródło: http://www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/slonce_peru_nas_przypala_-_fotoreportaz_)_z_marszu_obudz_sie_polsko_robie_24333
***
Podsłuchane na antenie Radia Maryja:
- Słuchamy, Radio Maryja... w czyjej intencji modlitwa?
- Ja bym chciała się pomodlić za wszystkich oszustów, kłamców i złodziei... no i za ojca dyrektora oczywiście.

***

Cofnijmy się o jakieś 20 lat, kiedy Polska otrząsała się z komunistycznego syfu. Utwór Jeszcze Polska z 1991 roku niezłomnego Kazika Staszewskiego, coś nam przypomni...



...a na dokładkę warto wsłuchać się w piosenkę Kultu z 1987 roku Hej czy nie wiecie...