poniedziałek, 12 marca 2012

Kultura przetwarzana

Podczas rozmowy z jednym z moich przyjaciół doszedłem do wniosku, iż kultura w pewien sposób zdziadziała, to znaczy jest bez sensu. Co do tej zdziadziałej kultury to mam na myśli wszelkie jej objawy, począwszy od zachowanie się ludzi w miejscach publicznych i mniej publicznych, a skończywszy na wyższych formach, jak kto woli, to znaczy muzyce, filmie... i tak można wymieniać do upadłego.
***
Amerykański antropolog Greg Urban dosyć prowokująco wyraził się o dzisiejszej kulturze, mówiąc o niej jako o metakulturze nowości, czyli kulturze przetwarzania i wzbogacania, prowadzącej do deformowania już wytworzonych dzieł... przepraszam, jakich dzieł? Dzisiaj usłyszymy produktów. Irytujące jest kiedy wchodzę do banku słyszę, że oferują nowy produkt, a faktycznie jest to pożyczka. Podobnie jest z filmem, muzyką czy książką, nie wspominając o czymś takim jak - myślenie, to znaczy, że w dzisiejszych czasach istnieją produkty wyobraźni, bowiem okazuje się, iż człowiek przestał myśleć, a jego mózg zaczął produkować jakieś dziwne rzeczy.
***
Dzisiaj nie oczekuję się od odbiorcy twórczego i indywidualnego wkładu z jego strony. Jest to zbędne, ponieważ na odczuciach, wrażeniach i przemyśleniach współczesna machina show-biznesu nic nie może zarobić. Od człowieka już nie wymaga się tego żeby był on refleksyjnym odbiorcą, oczekuje się, iż ma być on konsumentem oferowanego produktu. Tekst książki czy treść wizualna filmu, a także ta słyszalna, czyli docierająca z głośników muzyka nie jest istotna, choć na zdrowy rozsądek powinna. Konsument książki, filmu, muzyki ma wchłaniać wytwory, które im towarzyszą, takie jak koszulki, kubki, pościel z wizerunkiem bohatera filmu lub książki, bądź jakiegoś muzyka czy zespołu, płyty dvd, cd i blu-ray, wydania specjalne magazynów, gazet, figurki, nocniki i czego tam dusza zapragnie. Wydawałoby się, że to pomaga w rozumieniu i utrwaleniu treści danego dzieła. Te rzeczy to parateksty - czyli wszystko to co towarzyszy danemu wytworowi, powiedzmy jeszcze kultury. Machina ta działa niezwykle sprawnie, bowiem po wchłonięciu całej masy paratekstów, ludzie się nudzą i bezrefleksyjnie ciągną do następnego pakietu nowości. I znowu gadżety, jak gacie, koszulki, kubki i tak dalej. Tak więc żyjemy w czasach kultury pakietowej, przetworzonej na potrzeby producenta, ponieważ ważniejszy jest gadżet i zysk z niego niż sens tego co mamy odebrać. Pakiet otrzymujemy i mamy się cieszyć. Jednak po jakimś czasie nerwowo mamy czekać za kolejnym, większym pakietem, który oferuje coś ekstra.
***
Jakkolwiek mówiąc metakultura, która ma w sobie zakodowany status nowości, beznamiętnie eksploatuje dzieło, zniekształca i fałszuje jego odbiór. Tak więc dochodzimy do wniosku, że współczesna kultura dostała rozwolnienia. Zmieniła się natura tego co jest w niej (jeszcze) najważniejsze - treść. Sądzę, że warto to sobie uświadomić i nie ulegać "przetworom" dzieła, które ma lepszy smak kiedy jest podane tak je autor stworzył. Puentując to życzyłbym sobie mniej gadżeciarstwa i hałasu wokół niektórych wydarzeń kulturalnych, a więcej sensu.
***
Lubie oryginalnych ludzi, a do nich z pewnością należy Lech Janerka, którego uwielbiam za kilka dokonań, między innymi za utwór Jezu, jak się cieszę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz