sobota, 5 stycznia 2013

Music Non Stop... Siekiera

Początek roku, trzeba czymś grzmotnąć... czemu nie Siekierą. Zimno... bo zima, a potrzeba rozgrzania się jest jak najbardziej konieczna i wymagana. Siekiera... każdy wie do czego służy. No chyba, że koneserzy horroru pozamykani w swoich katakumbach, kojarzą ten przyrząd z mniej lub bardziej krwawymi wizjami autorów filmów, czy też wymyślnych gier komputerowych. Żeby rozwiać wątpliwości, to jest oczywiste, że w dzisiejszych czasach siekiera (zazwyczaj) służy do rąbania drzewa. Polska scena muzyczna lat 80-tych XX wieku miała Siekierę, która narąbała trochę drzewa... tego muzycznego.
^^^
Siekiera to zespół trudny do sklasyfikowania, bowiem nie można tej grupy wrzucić ot tak do szufladki punkrocka, czy też nowej fali. Płyt też za wiele nie wydali, choć cztery, powiedzmy oficjalne, albumy w prawie już trzydziestoletniej karierze z pewnymi przerwami to może wydawać się, że to trochę mało. Przecież Kult, T. Love, Republika, Lady Pank wydali więcej. Nic złudnego jak ilość wydanych albumów, chociaż na poziomie. Czasem płodność, ta artystyczna oczywiście, niekoniecznie dobrze wpływa na fakt bycia legendą, bowiem nawet genialne zespoły powszednieją. Siekiera jest znakiem czasu, w pewnym sense jest też kotwicą o którą śmiało można zahaczyć idee wolności, zarówno słowa, jak i społecznej - a niekoniecznie politycznej, jak co niektórym się wydaje.

(źródło - www.siekiera.serpent.pl)

Tomasz "Dzwon" Adamski przy okazji wydania albumu Na Wszystkich Frontach Świata w 2008 roku, kompilacji na której znajdują się nagrania z dem i koncertów, a także jedynego oficjalnego wydawnictwa tzw. starej Siekiery, powiedział, że punkowa Siekiera nie utożsamiała się z żadnymi lewicowymi ani prawicowymi ekstremizmami. Była po prostu zabójczym żartem, sado-masochityczno-apokaliptycznym teatrem absurdu. Te słowa doskonale obrazują muzykę, a w szczególności tekst, który nadal jest aktualny, pomimo kilku dekad jakie minęły od pierwszych nagrań Siekiery.

Okładka z magazynu Non Stop nr 9/1984; fotkę opatrzono komentarzem: 
"Wokalista grupy SIEKIERA na scenie w Jarocinie. Szczęśliwie, zamiast tasaka dzierży w dłoni mikrofon"
(źródło - www.siekiera.serpent.pl - autor zdjęcia nieznany)

Wracając jeszcze do starej Siekiery to należy, jak najbardziej, wspomnieć o Tomku Budzyńskim, bez którego pewnie nie byłoby tego zespołu i kolejnych jego płyt. Szkoda, że Budzy odszedł z tej grupy jeszcze przed wydaniem pierwszego albumu, ale Adamski z pozostałymi członkami zespołu doskonale pokierował losami Siekiery. O wielu grupach z tamtego okresu niestety zapomniano, choć są i tacy, jak powracająca z nowym (starym) albumem również kultowa TZN Xenna, jednak Siekiera pozostaje w pamięci... choć skojarzeniowo brzmi to nieco makabrycznie... ale cokolwiek mówiąc dobrze, że nie w głowie.



Nie ma co, jest to kolejny kamień milowy w naszej polskiej muzyce, a kolejna reedycja albumu Nowa Aleksandria z 1986 roku potwierdza ponadczasowość tej grupy. Tak więc warto czasem sięgnąć po Siekierę...


^^^
Jak to jeden mądry powiedział, nie tylko Siekierą człowiek żyje, na półce obok odtwarzacza od kilku dni dominuje też Audioslave i ich debiutancki album z 2002 roku oraz album grupy The Clash z 1982 roku Combat Rock. Jeszcze do tego dołączył koncert bez prądu ekipy spod znaku Hey, a jak kto woli po amerykańsku Unplugged...
^
Audioslave - Like a Stone...

^
The Clash - Rock the Casbah...




^
Hey - Teksański...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz