środa, 13 marca 2013

Polskie piekiełko... czyli kubeł zimnej wody

Lubię być zaskakiwanym, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. I tak się oczywiście stało.
Niedawno wpadła mi do rąk ciekawa publikacja Polskie Piekiełko. Obrazy z życia elit emigracyjnych 1939-1945, autorstwa Sławomira Kopra. Jest to świetne kompendium wiedzy dla tych, którzy amatorsko, ale z maniackim zacięciem interesują się historią dwudziestolecia międzywojennego oraz czasami drugiej wojny światowej. Książka to odsłania niedopowiedziany na lekcjach historii wstydliwy okres naszej narodowej historii. Nie tak odległe jeszcze czasy są zdefiniowane na nowo i uzupełnione o tematy pomijane w wielu współczesnych publikacjach historycznych.
Czytając tę książkę można odnieść wrażenie, że skaza z tamtych lat pokutuje do dnia dzisiejszego. Czas wojny przyniósł kres Drugiej Rzeczpospolitej, po której to powstały PRL nie miał nic wspólnego z tym co było przedtem. Jak do tego doszło? We wrześniu 1939 roku, cała polska elita władz zniknęła, na terenie kraju nie było nikogo, kto mógłby kierować państwem, nie mówiąc o walczącej armii. Ucieczka z kraju, bowiem w taki sposób można nazwać zachowanie trzonu ówczesnego establishmentu, internowanie w Rumunii, następnie czas konstruowania rządu we Francji i ewakuacja do Wielkiej Brytanii ukazuje w jak bezsensowny sposób stracono wpływy w Polsce. Zamiast na froncie to walka skupiała się na przepychankach pomiędzy wojskowymi i politykami. Obsadzanie stanowisk stało się ważniejsze, niż racja stanu. Pozostawione same sobie oddziały wojsk na terenie Polski, a później Francji same na własną rękę musiały się ewakuować, szukać drogi wyjścia. Tym co się udało to dostali się między innymi do Wielkiej Brytanii, czy nawet USA, nie wspominając o tych, który znaleźli się na wschodzie...
Warto sięgnąć po książkę Sławomira Kopra i posmakować jak doszło do upadku ówczesnych elit, a także dać się zaskoczyć faktami dotyczącymi kultu Marszałka Piłsudskiego, a także decyzji podjętych przez generała Andersa czy Sikorskiego i ich późniejszych konsekwencji.



^^^

Ciekawe czy ktoś jeszcze pamięta niemiecką grupę Eloy, grającą progresywnego rocka? Utwór Time to Turn z płyty o tym samym tytule został nagrany później przez Budkę Suflera pod tytułem Noc Komety. Jedna i druga wersja są boskie...

Eloy - Time to Turn





Budka Suflera - Noc Komety


2 komentarze:

  1. Nie czytałem, ale chyba czas znowu sięgnąć po tego autora. "Życie prywatne elit artystycznych Drugiej Rzeczypospolitej" to też bardzo fajna książka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze jedno - Eloy świetne, Budka Suflera jeszcze lepsza, ale NOC KOMETY najfajniejsza jest w wersji Cuby de Zoo.

    OdpowiedzUsuń