wtorek, 6 listopada 2012

Music Non Stop... powracające dzwięki

Tym razem sentymentalnie czyli taki mały powrót do przeszłości. Przyjmijmy, że oczywiście lubimy słuchać muzykę oraz czerpać z niej radość lub cokolwiek innego poruszającego, a także wprawiającego w dobry nastrój... to znaczy, iż mamy swoje klimaty, odjazdy, tudzież kultowe motywy przewodnie. Bez tych klimatów lub kto woli motywów nasz muzyczny świat byłby zupełnie inny.
***
A więc tak... mój Sentyment nr 1 do którego lubię powracać to Riders of the Storm grupy The Doors z ostatniego ich albumu L.A. Woman sprzed ponad 40 lat... prehistoria, wtedy to nawet nie było jeszcze mnie na świecie.


Jeźdźcy Burzy są ostatnim utworem The Doors nagranym przed śmiercią Jima Morrisona. Riders On the Storm nawiązuje do wiersza  pod tytułem Chevaliers de l'Ouragan (Jeźdźcy Huraganu) autorstwa André Bretona, surrealistycznego poety z lat 30-tych XX wieku. Sam utwór został w znacznej mierze zaimprowizowany w czasie gdy zespół pracował nad inną piosenką Ghostriders in the Sky autorstwa Stana Jonesa. Jakkolwiek mówiąc tekst tego utworu jest niezwykle dziwny i wieloznaczny, co ciekawe fragmenty tej piosenki można spotkać w poezji Morrisona, między innymi utworze The Hitchhiker (Autostopowicz), opowieści o seryjnym mordercy... ale za to muzyka wprowadza w niezwykły nastrój... tego nie ma sensu opisywać, trzeba po prostu posłuchać.
***
Odnosząc się jeszcze do tekstu to ciekawą interpretację tłumaczenia tej piosenki znalazłem na stronie internetowej tekstowo.pl autorstwa osoby posługującej się nickiem "interpretator"... oto fragment
Mknący pośród sztormu. Mknący pośród sztormu. Wewnątrz Tego właśnie Domu my narodziliśmy się. A na ten świat wyrzucono nas. Niczym psy poszukujące kości. Niczym aktorów zmuszonych odgrywać niechciane role. Mknący pośród sztormu – na Drodze czai się również pewien zabójca, którego umysł zawodzi niczym umysł drapieżnej ropuchy (...)


Okładka singla z 1971 roku (źródło: allmusic.com)

***
...a jakie osobiste skojarzenia i sentymenty związane z tym utworem... hmm stare monofoniczne radio marki Unitra Taraban, które jakieś ćwierć wieku wydawało się szczytem techniki audio, no i deszcz za oknem... a miałem jeszcze do tego okno w suficie...

Pod ten sprzęt można było podłączyć magnetofon kasetowy lub gramofon, a i ekstra kolumnę...

***
sentymentów ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz